home
back | 


Kto nas lubi? Polaków znaczy...

Jechałem z synem na wakacje, mieliśmy zamiar odwiedzić Wilno, zmówić paciorek w Ostrej Bramie, pochodzić po mieście, zwiedzić bazylikę z polskimi królami oraz wdrapać się na wzgórze z wieżą Giedymina by w końcu zjechać z niej jak z Gubałówki. Nieopatrznie zwróciłem mojemu małoletniemu synowi uwagę aby nie nadużywał języka polskiego jak będzie na Litwie.

Ale dlaczego?! A po co? A na co? Pożałowałem natychmiast swojej gadaniny. No bo jak wytłumaczyć małemu co to jest "bunt generała Żeligowskiego", albo że Jagiełło ochrzczony w Polsce jako Władysław do dziś jest traktowany przez wielu Litwinów jak zdrajca. Nie bardzo też chciało mi się i wypadało mu tłumaczyć, że przeciętny Litwin utopiłby Polaka w łyżce wody i że całe nasze wzdychanie do Rzeczpospolitej Obojga Narodów to było "dawno i już nieprawda".

Chciałem już zmienić temat, gdy syn sprytnie zapytał a kto nas lubi w ogóle? A to jest dobre pytanie to znaczy strasznie trudne do udzielenia odpowiedzi.



No bo na przykład Rosjanie, zakładając że nie wiedzą co my o ich nich myślimy i mówimy, uważają nas za niewdzięczników, cwaniaków a nawet zdrajców, którzy zawsze znienacka wsadzą nóż w plecy. Władza radziecka tyle czasu finansowała PRL przecież, a to Polacy jako pierwsi zaczęli rozmontowywać Blok Komunistyczny. Przez 125 lat Rosja opiekowała się Polską a ta zdradziła ideę panslawistyczną i przyłączyła się do zepsutej cywilizacji zachodniej. Dobrze pamiętają okres Wielkiej Smuty a dzień kiedy wojska polskie opuściły Kreml jest dziś świętem narodowym Matiuszki Rasiji, oczywiście zamiast rocznicy wybuchu rewolucji z 1917 roku.

Niemcy mają nas za prostaków, bałaganiarzy oraz przede wszystkim za złodziei. Choć podoba im się nasza gościnność oraz tzw. rodzinność czyli ciepłe (a nie chłodne) relacje w rodzinie. Celowo pomijam ostatnie stosunki RP/RFN na szczeblu państwowym bo tylko zaciemniają dodatkowo obraz. Ostatnimi czasy ponoć wyrażenie (piszę fonetycznie) polnisze wirtszaft nabiera innego bardziej pozytywnego znaczenia. Niestety nie mam na to jeszcze namacalnych dowodów.

Czesi kolejni nasi sąsiedzi uważają nas za prymitywniejszy odłam Słowian zachodnich, charakteryzujący się głupotą polityczną, nieokrzesanym temperamentem i wydumaną manią państwa wielkomocarstwowego. Nasz nadmiernie okazywany, niestety głównie na pokaz, fanatyzm religijny bardzo ich do nas zniechęca. Pamiętać trzeba że dla nas Katolicyzm był zawsze ostoją polskości jednakże dla Czechów wręcz odwrotnie narzędziem austriackiej germanizacji.

Reguła mówi, że sąsiadów nie lubi się na ogół, jednakże spośród krajów ościennych jest kilka państw które jak mi się wydaje mają do nas stosunek przynajmniej neutralny. Zaliczam do nich Białoruś, Słowację i Ukrainę. Ktoś od razu powie przecież nienawidzą nas w Mińsku. Oczywiście nie mam na myśli relacji politycznych, ale te ludzkie codzienne. Białorusini nas trochę podziwiają, może mają lekki kompleks w stosunku do Panów Polaków. Ale właściwie to jedyne państwo z którym nigdy nie byliśmy w stanie wojny. No bo nie było czasu na to, przecież Republika Białoruś istnieje bardzo krótko. Tak to prawda, ale to nie jedyny powód. Białorusini nie są nacjonalistami, w ogóle nie znają tego pojęcia, chyba że ze słownika wyrazów obcych. A wielu z nich to po prostu Polacy z białoruskim paszportem.



Ukraińcy to naród bardzo zaradny, a lata komunizmu wykształciły w nim jeszcze większe umiejętności w tym zakresie. Dlatego cieszymy się, że jesteśmy teraz przyjaciółmi. No bo nikt normalny z Kozakami nie będzie wszczynał bójki. Naród to waleczny i aż dziw że pomarańczowa rewolucja odbyła się bez ofiar. Nawet to że przykład ze współczesnej Rzeczypospolitej był dla nich wzorem nie jest czymś przemilczanym ani w Kijowie ani we Lwowie. Tak wielkiej przyjaźni nie było już od dawna, tylko jak długo ona potrwa?

Słowacy to najmniej liczebny naród wśród naszych sąsiadów ale za to najbardziej milusi. OK. nie powinniśmy się aż tak spoufalać. Bliskość kulturowa jest bardzo duża: język, religia i wspólna historia ostatnich 200 lat. No bo byliśmy wspólnie częścią imperium Austryjacko-Węgierskiego a potem Radzieckiego. Mamy wspólne ukochane Tatry oraz podobne zamiłowanie do samochodów firmy Skoda i piwa niekoniecznie bezalkoholowego!

Tyle na temat sąsiadów a jak układają się nasze relacje z innymi narodami Europy. Oczywiście złota zasada im dalej od siebie tym lepiej też się sprawdza choć nie zawsze.




POWRÓT


www.prus.pl 1999-2007